#56b

#56b Obfitość i niedostatek: znoszenie niedostatku

Przyszło nam żyć w czasie wielkiej obfitości. Patrząc przez pryzmat Europy nigdy w dziejach jej mieszkańcom nie żyło się lepiej. Podajmy kilka aspektów obfitowania:

W wymiarze nieduchowym:

a) pokój (brak wojen);
b) obfitość chleba;
c) dostęp do edukacji;
d) powszechny dostęp do opieki zdrowotnej;
e) rozwój medycyny;
f) rozwój komunikacji;
g) czas – mamy wbrew fałszywemu twierdzeniu – bardzo dużo wolnego czasu;
e) wzrost zamożności i tym samym niezależność finansowa.

W wymiarze duchowym:

a) wolność religijna;
b) brak prześladowań;
c) dostępność Biblii i literatury religijnej;
d) własne miejsca spotkań religijnych;

Jak w tym się odnajdujemy jako chrześcijanie? Jak z tego korzystamy? Miejmy na uwadze, że żyjemy w okresie Laodycei. To właśnie w ostatnim etapie rozwoju Kościoła miała nadejść godzina pokuszenia (Obj.3:10). Cechą charakterystyczną pokusy może być jej niewyrazistość przez czas jej dojrzewania. Ona może być jak choroba, która nie daje wyraźnych  symptomów przez długi czas. Możemy wiedzieć o istnieniu jakiegoś zjawiska, ale nie poddajemy go krytyce, nie analizujemy. Gdy dojrzeje i nabierze destrukcyjnej mocy często jest już za późno dla tych, którzy zbagatelizowali go. Oczy chrześcijanina muszą być bardzo szeroko otwarte. Musimy interesować się światem i jego złożonym rozwojem. Równomiernie wyrabiać sobie opinię na temat różnych kierunków jego postępu. Bardzo piękna i wymowna w tym aspekcie jest przypowieść o dziesięciu pannach (Mat.25:1-13). Najważniejszą jej lekcją jest zabieganie o zapas oliwy, czyli ducha świętego. Dzięki niemu kształtujemy charakter i przy jego pomocy będziemy mogli zbadać „ducha” każdego zjawiska oceniając go przez pryzmat Biblii.

NIEDOSTATEK

Umiejętne obfitowanie to dopiero połowa sukcesu w drodze za Panem Jezusem. Trzeba jeszcze nauczyć się znosić niedostatek. Jednak dzisiaj taka edukacja natrafia na poważne przeszkody. Moje pokolenie nigdy nie doświadczyło (w przeważającej części) zjawiska trwałego niedoboru rzeczy niezbędnych do życia. Nasi ojcowie mogą powiedzieć to samo. Dziadkowie już nie. Oni wiedzą czym jest np. realny głód o którym nie ma pewności, że szybko zostanie zaspokojony. Dzięki wojnie wiedzą jak „smakuje” prawdziwy lęk o utratę życia. Doświadczyli prześladowań religijnych i wiedzą także jak się „wygodnie” śpi na więziennej pryczy. Te wszystkie przeżycia niezmiernie ubogacają, bo pozwalają poznać swoje reakcje, moc swojej wiary i doświadczyć Bożej protekcji.

Czy mamy wobec tego sztucznie kreować niedostatek w naszym życiu? Myślę, że nie. Zdajmy się na Pana i Jego mądrość. Pozwólmy aby On nas prowadził. Dobrą rzeczą będzie natomiast rozpoczęcie lub zintensyfikowanie nauki samoograniczania. Na tym polu mamy naprawdę ogromne możliwości. W naszym życiu pojawia się przecież tyle zbędnych wydatków, inicjatyw. Z drugiej strony jest tyle potrzebujących osób wokół nas i nawet w naszej społeczności. Wystarczy się rozejrzeć. Jeśli komuś nie brakuje talentów, a jedynie sposobności do usługiwania innym niech tę sprawę przedstawi Bogu w modlitwie i czuwa. Na pewno się nie zawiedzie.

Brak umiejętności samoograniczania może skutkować bardzo ciężkim grzechem, którym jest zgorszenie. Jeśli zamierzamy cokolwiek zrobić (nawet w aspekcie duchowym), to popatrzmy na to najpierw oczami tych maluczkich ponieważ: „Kto zaś zgorszy jednego z tych małych, którzy wierzą we mnie, lepiej będzie dla niego, aby mu zawieszono u szyi kamień młyński i utopiono go w głębi morza.” (Mat.18:6). To jest absolutnie realna groźba! Zgorszenie to uczynienie kogoś gorszym (także w aspekcie poczucia się gorszym od innych). Podajmy przykład jak to może działać. Apostoł Paweł ganiąc Koryntian odnośnie Wieczerzy Pańskiej pisze: „Wy tedy, gdy się schodzicie w zborze, nie spożywacie w sposób należyty Wieczerzy Pańskiej; Każdy bowiem zabiera się niezwłocznie do spożycia własnej wieczerzy i skutek jest taki, że jeden jest głodny, a drugi pijany. Czy nie macie domów, aby jeść i pić? Albo czy zborem Bożym gardzicie i poniewieracie tymi, którzy nic nie mają? Co mam wam powiedzieć? Czy mam was pochwalić? Nie, za to was nie pochwalam.” (1Kor.11:20-22). W zborze,jak już mówiliśmy, zawsze jest zróżnicowanie. Nie trudno domyśleć się czego doświadczyli, w opisanej przez apostoła sytuacji ci, których traktowano z lekceważeniem. Czuli się upokorzeni swoją biedą. To jest straszne uczucie! Ono może skutkować narodzinami złego toku rozumowania: „nie mogę być gorszy”. Wtedy punkt ciężkości zaczyna przenosić się z rzeczy duchowych na materialne. W tym zagadnieniu bardzo wymowna jest zasada Pawła: „Jeśli pokarm (oczywiście pokarm jest tu tylko przykładem) gorszy brata mego, nie będę jadł mięsa na wieki, abym brata mego nie zgorszył” (1Kor.8:13).

Wspomnieliśmy wyżej o jednej z lekcji przypowieści o talentach. Jest i inna, która ładnie wpisuje się w omawiany temat. Są bracia i siostry którzy obfitują w talenty, ale są i tacy, którzy mają tylko jeden i towarzyszące temu poczucie niedostatku. Pamiętajmy, że nie wolno nam mierzyć błogosławieństwa Boga ilością posiadanych talentów. Niech ci, co mają choćby najmniejszy talent, nie upadają na duchu, lecz dbają o pełne jego wykorzystanie bez oglądania się na innych: „Każdy zaś niech bada własne postępowanie, a wtedy będzie miał uzasadnienie chluby wyłącznie w sobie samym, a nie w porównaniu z drugim” (Gal.6:4). Mądre korzystanie z talentu/ów skutkować będzie następującym błogosławieństwem: „Każdemu bowiem, kto ma, będzie dane i obfitować będzie…”  (Mat.25:29).

PRÓBA CIERPLIWOŚCI

Jest jeszcze jeden ciekawy aspekt niedostatku. Wiąże się on ściśle ze wspaniałą cechą, jaką jest cierpliwość. Często mamy wrażenie, że zbyt długo Pan Bóg każe nam czekać na odpowiedź na nasze modlitwy. Zaczynamy mieć poczucie niedostatku łaski od Ojca. Toczymy  wewnętrzną  walkę o to, aby się nie zniechęcić. Nierzadko brak odpowiedzi to właśnie znak, że Bóg chce nas kształtować w cierpliwości, wierze i poznaniu. Liczne boje, które toczymy są bardzo pożyteczne, one nas hartują. Z naszej strony jedyne czego musimy się nauczyć to, że Wiele może usilna modlitwa sprawiedliwego…” (Jak.5:16)

Niesamowite jest to, że wytrwała modlitwa może sprowadzać błogosławieństwo, którego byśmy nigdy się nie spodziewali. Apostoł Paweł zabiegał u Ojca, aby usunięty został cierń z jego ciała. Tak się nie stało, ale niezwykle ciekawie brzmią w tym temacie słowa Pawła: „Bym się więc z nadzwyczajności objawień zbytnio nie wynosił, wbity został cierń w ciało moje…” (2Kor.12:7). Długie zabieganie i w konsekwencji niewysłuchana modlitwa przyniosła apostołowi poznanie, że ów cierń jest jednym z gwarantów jego zbawienia! Trzymał on bowiem  Pawła w stanie permanentnej pokory.

Wróćmy w tym miejscu do najbardziej inspirującego przykładu, jakim był Pan Jezus. On „będąc bogatym, stał się dla was ubogim, abyście ubóstwem jego ubogaceni zostali.” (1Kor.8:9) Przytoczmy jeszcze w tym miejscu dwa wersety, które definiują ubóstwo Mistrza: „i rzekł mu Jezus: Lisy mają jamy i ptaki niebieskie gniazda, ale Syn Człowieczy nie ma, gdzie by głowę skłonił”, „…nie miał postawy, ani urody, które by pociągały nasze oczy, i nie był to wygląd, który by nam się mógł podobać. Wzgardzony był i opuszczony przez ludzi, mąż boleści, doświadczony w cierpieniu…” (Izaj.53:2,3) Dla Naszego Pana Jego całe ziemskie życie (zwłaszcza 3, 5 letnia służba) było ogromnym kontrastem wobec egzystencji i chwały, jaką miał będąc Logosem. To było bardzo trudne doświadczenie. Jezus jednak zniósł to wszystko dzięki niesamowitej wierze i miłości zostawiając w ten sposób doskonały wzór umiejętnego znoszenia niedostatku.

Przyszłość, tak w aspekcie indywidualnym jak i całej naszej badackiej rodziny, jest przed nami w szczegółach zakryta. Wiemy jednak między innymi, że „nie jest uczeń nad mistrza, ani sługa nad swego pana…” (Mat.10:24). Dobrze więc wykorzystujmy czas pokoju i dobrobytu, abyśmy, gdy nadejdą trudne dni, mogli okazać takiego samego ducha jak zbory macedońskie, o których apostoł Paweł powiedział: „mimo licznych utrapień, które wystawiały ich na próbę, niezwykła radość i skrajne ubóstwo ich przerodziły się w nadzwyczajne bogactwo ich ofiarności…” (1Kor.8:2).

„Wtedy Job powstał, rozdarł szaty i ogolił głowę; potem padł na ziemię i oddał pokłon. I rzekł: Nagi wyszedłem z łona matki mojej i nagi stąd odejdę. Pan dał, Pan wziął, niech będzie imię Pańskie błogosławione.” (Job.1:20,21) Niech będzie błogosławione zawsze, niezależnie od czasów i warunków!