106b-ostatnie-chwile-zbawiciela-oto-zdrajca

#106b Ostatnie chwile Zbawiciela: Nadchodzi zdrajca

NADCHODZI NIEUNIKNIONE

Z każdą sekundą i godziną nadciągało nieuniknione przeznaczenie i Jezus musiał coraz bardziej mierzyć się z narastającym ogromnym stresem. Okrutne doświadczenia nie były przedstawione mu przecież w sposób mglisty: „a Jezus mając zamiar pójść do Jerozolimy, wziął dwunastu na osobność i w drodze rzekł do nich: Oto idziemy do Jerozolimy, a Syn Człowieczy będzie wydany arcykapłanom oraz uczonym w Piśmie i skażą go na śmierć. I wydadzą go poganom na pośmiewisko i na ubiczowanie i na ukrzyżowanie” Mat.20:17-19. Mistrz musiał wielokrotnie odtwarzać to wszystko w swojej głowie i wciąż pewnie zadawał pytanie: czy dam rady, czy wytrzymam, czy nie zawiodę? Spróbujmy się w to wczuć. Jezus wiedział, że trzeciego dnia ma być podniesiony do życia. Jednak ta świadomość zderzała się u niego z Bożą zasadą, że choć sprawiedliwy ma uznanie u Stworzyciela, to jeśli się cofnie, Boska dusza nie będzie miała w nim upodobania (Hebr.10:38).

Wreszcie przyszedł 14 Nisan 33 roku: „a gdy nastał wieczór, usiadł przy stole z dwunastoma uczniami” Mat.26:20. Mistrz dużo miejsca tego wieczoru poświęca zdrajcy. Judasz nie jest jeszcze przekreślony w Jego oczach. Jezus nie skupia się na sobie, ale podejmuje próby ratowania apostoła: „Syn Człowieczy wprawdzie odchodzi, jak o nim napisano, ale biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany! Lepiej by mu było, gdyby się ów człowiek nie urodził” Mat.26:24-25. Na to napomnienie, być może patrząc Jezusowi prosto w oczy,  Judasz odpowiada krótko i cynicznie: „chyba nie ja, Mistrzu?” Co Jezus mógł wtedy poczuć? Jak to odebrał? Z jednej strony zapewne przywoływał proroctwa o zdradzie, a z drugiej pamiętał moment powołania szlachetnego człowieka, lub miłe chwile we wspólnym gronie. Jak ogromny kontrast jest między tymi obrazami! Umysł wiedział, że tak mówiły Pisma, ale w sercu był ogromny ból, zawód, rozczarowanie. Słowa Judasza musiały stanowić potężny cios (Jan.13:21).

UMYCIE NÓG

Jezus i Judasz znajdują się tego wieczoru na dwóch przeciwstawnych biegunach. Zdrajca jest już zupełnie znieczulony i nawet tak wspaniały akt napomnienia, jak wcześniejsze umycie nóg wszystkim apostołom, zostaje odebrany raczej jako oznaka słabości, a nie wielkości charakteru! Jezus uniża się nie tylko ze względu na Judasza, ale i innych uczniów. Oni nie rozumieją wagi pokory. Jednym z głównych tematów jaki zaprzątał ich głowy podczas misji Jezusa były stanowiska w Królestwie. Obietnice Mistrza tak pobudziły ich wyobraźnię, że niektórzy nawet własną matkę prosili o pomoc w tej sprawie (Mat.20:20-21). Ważna lekcja z tego płynie. Rozmyślania nad przyszłą chwałą nie mogą nas odciągać od codziennej pracy nad sobą i służby innym. One mają być jak poranna dawka duchowej energii, abyśmy mogli bojować dobry bój wiary z godnością, czyli na Boskich warunkach: „a bądźcie wykonawcami Słowa, a nie tylko słuchaczami, oszukującymi samych siebie” Jak.1:22.

Duch rywalizacji jaki był w apostołach żyje nadal. On jest teraz między nami tzn. między starszymi, diakonami i wszystkimi członkami Ciała Pomazańca. Nie sugeruję oczywiście, że wszyscy z nas borykają się z nim w równym stopniu.  Duch rywalizacji i dominacji jest w totalnej opozycji do ducha Chrystusowego. To duch diabelski.

Jaki stan serca mamy przygotowując wykład, badanie? Jaki duch w nas jest, gdy zabieramy głos na nabożeństwie? Co motywuje mnie do służby braciom – miłość, a może jakieś profity? Nie ma znaczenia, kto powie lepsze kazanie lub celniejszą myśl. Znaczenie ma natomiast to, czy będziemy żyli w duchu tego dobrego nauczania i Bożych myśli.

JACY JESTEŚMY?

Ważne słowa apostoł Paweł zawarł w liście do Galacjan: „jedni drugim brzemiona noście (tym się mamy zajmować, a nie żartami, uszczypliwościami), a tak wypełnicie zakon Chrystusowy. Jeśli bowiem kto mniema, że jest czymś, będąc niczym, ten samego siebie oszukuje. Każdy zaś niech bada własne postępowanie, a wtedy będzie miał uznanie chluby wyłącznie w sobie samym, a nie w porównaniu z drugim” Gal.6:2-4.

Mówimy, że jesteśmy poza systemem Antychrysta, ale czy na pewno? Jeśli jest w nas duch dominacji, to wciąż pozostajemy w Babilonie! W to miejsce rozwijajmy ducha umywania nóg braciom i siostrom. Jesteśmy gościnni, ale czy na pewno rozumiemy ducha gościnności? Zapraszajmy w pierwszej kolejności tych, którzy nie mogą nam odpowiedzieć tym samym! Pościmy, ale czy pamiętamy o duchu tego przykazania, o którym wspomina Izajasz (Iz.58:6)? Traktujmy wszystkich braci i siostry z takim samym szacunkiem. Jeśli nie powiedziałbyś pewnych słów wobec swojego starszego, to nie mów ich także do najmniejszych członków zboru! Widzisz, że nikt się nie kwapi do małoznaczącej posługi, to choć jesteś starszym, zrób to ty!

Droga do Nieba prowadzi przez uważne i drobiazgowe naśladowanie Mistrza: „jeśli tedy Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem nogi wasze, i wy, winniście sobie nawzajem umywać nogi. Albowiem dałem wam przykład, byście i wy czynili, jak Ja wam uczyniłem” Jan.13:14-15. Gdy to czynić będziemy swoim współbraciom niech to będzie bez wypominania, narzekania, bez uszczypliwości- jak dla Pana. Z takiej postawy płynie błogosławieństwo prowadzące do domu Ojca. Z postawy dominacji i złej rywalizacji pochodzą tylko chwilowe owoce, które w smaku są dobre, ale późnej przynoszą wielką gorzkość: „kto bowiem wyrządza krzywdę, otrzyma odpłatę za krzywdę, bez względu na osobę” Kol.3:25.  Jeśli ktoś ma wątpliwości, co do stosowania tej zasady, niech przypomni sobie biografię króla Dawida.

CHLEB

„a gdy oni jedli, wziął Jezus chleb i pobłogosławił, łamał i dawał uczniom, i rzekł: Bierzcie, jedzcie, to jest ciało moje” Mat.26:26. Te słowa nie mogły zaskoczyć uczniów. Były one przecież powtórzeniem nauczania Mistrza: „ja jestem chlebem żywym, który z nieba zstąpił; jeśli kto spożywać będzie ten chleb, żyć będzie na wieki; a chleb, który ja dam, to ciało moje, które ja oddam za żywot świata (utracony w Adamie) Jan.6:51. Być może te słowa w górnym pokoju wciąż brzmiały dla apostołów jak twardy pokarm, oni jednak bardzo wierzyli Jezusowi. Nie zamierzali go opuszczać, z wyjątkiem Syna Zatracenia! Pełne zrozumienie nauki o chlebie żywota miało przyjść później, za sprawą ducha świętego. W chlebie Mistrz zobrazował okup: „Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służył i oddał życie swoje na okup za wielu” Mat.20:28.

Ten najważniejszy aspekt Jego misji rozpoczął się nad wodami Jordanu: „a Jezus odpowiadając, rzekł do niego (Jana): Ustąp teraz, albowiem godzi się nam wypełnić wszelką sprawiedliwość” Mat.3:15. W Jordanie okup został dany, a jego dokonanie miało miejsce na Golgocie. Ostatnie słowa Jezusa wypowiedziane na krzyżu zostały przetłumaczone na wykonało się. Równie dobrze można je jednak oddać na zapłacone, spłacone. Dług Adama został spłacony przez człowieka Jezusa: „albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni” 1Kor.15:22.

Więcej na temat słów Jezusa z krzyża przeczytasz w artykule:
[Q&A]#25 Co oznaczają słowa Pana Jezusa „wykonało się”?

NASZA WIARA

Spożywając chleb w czasie Pamiątki wyznajemy naszą wiarę w Jezusa jako odkupiciela. Pokazujemy, że rozumiemy, iż nasze usprawiedliwienie jest możliwe tylko dzięki  okupowi. Będąc usprawiedliwieni przeszliśmy ze stanu potępienia w Adamie, do życia w Chrystusie, przed obliczem Ojca. Trwajmy w tym do końca!

W momencie łamania chleba w umyśle Mistrza mogły pojawić się obrazy z dalekiej przeszłości. Co przedstawiały: Ewę zrywającą owoc, Adama kosztującego go, wreszcie Boga zabijającego baranka, aby z jego skóry uczynić odzienie dla pierwszych rodziców. Ten ostatni obraz mógł szczególnie ugodzić w Jezusa. On wiedział, że jest tym barankiem zabitym od założenia świata Obj.13:8BG.

KIELICH

„Podobnie i kielich, gdy było po wieczerzy, mówiąc: Ten kielich, to nowe przymierze we krwi mojej, która się za was wylewa” Łuk.22:20. W tym emblemacie Mistrz ukazał drugi aspekt swej śmierci, którym jest ofiara za grzech. Gdy duch został zesłany, apostołowie zrozumieli, że w kielichu Jezus przedstawił się im, jako ich osobisty Orędownik. Jan napisał potem do Kościoła: „dzieci moje, to wam piszę, abyście nie grzeszyli. A jeśli, kto zgrzeszył (po poświęceniu), mamy orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa, który jest sprawiedliwy” 1Jan.2:1. Jego krew oczyszcza nas z codziennych upadków. Trwajmy w tym, do końca naszej drogi! W kielichu Mistrz pokazał również, że: „jest ubłaganiem za grzechy nasze, a nie tylko za nasze, lecz i za grzechy całego świata” 1Jan.2:2.  

Te dwa emblematy wskazują więc na zasługi Mistrza. Chleb na zasługę okupu, który dał wielu z nas usprawiedliwienie, po to abyśmy potem stawili nasze ciała, jako ofiarę żywą (nie pod potępieniem śmierci), świętą (usprawiedliwioną), przyjemną Bogu. Kielich natomiast na zasługę ofiary za grzech, dzięki, której pierzemy (przez modlitwę) naszą szatę każdego dnia, aby nasze grzechy po poświęceniu nie były nam policzone.

Więcej na temat ofiary pana Jezusa przeczytasz w artykule:
#44a Wdowi Grosz- Ofiara Jezusa

„a gdy odśpiewali hymn, wyszli ku Górze Oliwnej” Mat.26:30. Dla Jezusa zaczęła się najdłuższa noc w Jego życiu. „Smętna jest dusza moja aż do śmierci; pozostańcie tu i czuwajcie ze mną” Mat.26:38. Uczniowie jednak nie byli wsparciem dla Jezusa. Nie pojęli wagi chwili. Co z tego wynika dla nas? Módlmy się o umiejętność czuwania w duchu świętym. Dbajmy o siebie i innych. Uważajmy, aby czegoś doniosłego i ważnego nie przegapić w naszym poświęceniu. Faryzeusze pościli, dawali dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, w wielu kwestiach mieli dobre poznanie, ale Jezus tak ich podsumował: „zaprawdę powiadam wam, że celnicy i wszetecznice wyprzedzają was do Królestwa Bożego” Mat.21:31.

NASZA ODPOWIEDZIALNOŚĆ

Co jeśli i nas ktoś wyprzedza w drodze do Nieba, z powodu źle ustawionych przez nas priorytetów? Możemy zaciekle walczyć w obronie pewnych naszych prawd, które ostatecznie okazują się tylko teoriami. Możemy mieć na zebraniu pełne usta wzniosłych słów, a w domu mieć złe relacje z własnym dzieckiem. Możemy mówić wykład o małżeństwie, a w domu nie szanować własnej żony. Możemy być bardzo aktywni w pracy na niwie Pana, a zaniedbywać własną rodzinę. Możemy mówić o szafarstwie, a zarazem przyjeżdżać do zboru, na konwencję drogimi samochodami, kupować drogie ubrania, jeździć na drogie wakacje itp. Możemy krzewić słowami pokój, a nie być pojednanym z braćmi, domownikami. To co mówię, mówię do siebie i do was. Mówię o nas. Za dużo wypowiadamy się o innych, a za mało o sobie.

Odwróćmy te tendencje. Lepiej, aby wykłady przeorywały nasze serca, uderzały w nasze sumienia, niżbyśmy mieli ostatecznie wpaść w ręce żywego Boga: „i nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, ale duszy zabić nie mogą, bójcie się raczej tego, który może i dusze i ciało zniszczyć w piekle” Mat.10:28.  Boicie się tych słów? Ja się boję! Pamiątka to nie tylko czas zadumy, ale i krzyku o rozdzieranie naszych serc! Czuwajmy! Szatan będzie próbował coraz bardziej zatwardzać nasze wnętrze, między innymi, na słowo napomnienia. Nie dajmy się zwieść!

NADCHODZI ZDRAJCA

„I gdy on jeszcze mówił, oto nadszedł Judasz” Mat.26:47. Mateusz przedstawia go, jako przywódcę zgrai, która przyszła po Pana. Judasz w końcu triumfował, dominował, był ważny, najważniejszy. Zdrajca rzekł: „bądź pozdrowiony, Mistrzu”, ale Jezus nie był już dla niego nauczycielem. Następnie apostoł całuje Jezusa, ale to już nie jest gest przyjaciela. Mieliście lub macie przyjaciół? Ja mam. Gdy próbuję wczuć się w sytuację Jezusa, podstawiam w miejsce zdrajcy swojego najwierniejszego druha. Staram się wyobrazić to rozdzierające serce doznanie, że ten, z którym miałem wiele tajemnic i rozmawiałem o Królestwie Niebieskim, stoi teraz po stronie najzagorzalszych i najbrutalniejszych wrogów! Droga, którą wybrał Judasz, wciąż pozostaje otwarta! Pamiętajmy o tym!

Na Jezusa spada cios za ciosem. Wiele za nim, nie mniej przed nim. Musi jeszcze zostać porzuconym przez apostołów, wysłuchać fałszywych świadectw, usłyszeć, że jest bluźniercą, znieść policzkowanie i plucie, zaparcie Piotra, biczowanie, odrzucenie przez lud, przybicie do krzyża, szyderstwa, kuszenie, sześciogodzinne konanie i wreszcie opuszczenie przez Ojca na małą chwilę! Jaki obraz się z tego wyłania? Czy, w całej pełni, Jezus nie był mężem boleści (Iz.53:3)? Jak najbardziej! Zniósł to jednak wszystko dla nas, abyśmy nowe życie prowadzili.

„A po sabacie, o świcie pierwszego dnia tygodnia, przyszła Maria Magdalena i druga Maria, aby obejrzeć grób” Mat.28:1. On jednak był pusty! Bo Pan został podniesiony do życia i stał się pierwiastkiem tych, którzy mieli pójść w Jego ślady.

Niech żyje w nas codziennie nadzieja podzielenia losu Mistrza: „za mękę swej duszy ujrzy światło i jego poznaniem się nasyci” Iz.53:11.