67a

#67a Ofiara żywa, święta, przyjemna Bogu: od czego zacząć?

“Ofiara żywa, święta, przyjemna Bogu, to jest rozumna służba” Rzym.12:1-2

Biblia jest niezastąpiona, ponieważ daje nam odpowiedzi na nurtujące nas pytania praktycznie z każdej dziedziny życia. Jedną z takich dziedzin, z której możemy korzystać, jest Boska ekonomia. W ustawie o rachunkowości jest zapis, który mówi, że podmiot gospodarczy prowadzący pełną księgowość, jest zobowiązany do składania rocznego sprawozdania finansowego. Każdy z dokumentów składający się na to sprawozdanie jest ważny w celu zanalizowania bieżącej sytuacji danego podmiotu i wysunięcia pewnych wniosków na przyszłość. Jedną z jego części jest dokument zwany „rachunkiem zysków i strat”, na którego postać składają się m.in. określone przychody oraz koszty. Praktycznie każdy na świecie chciałby osiągnąć jak największy zysk w jak najkrótszym czasie, bez ponoszenia żadnych kosztów. Jednak w życiu i w gospodarce jest tak, że nie można osiągnąć jakichkolwiek zysków bez ponoszenia kosztów. Koszt musi być, ale powinien być taki, aby spowodować nie tylko obecny, chwilowy zysk, ale także wpłynąć na wynik dodatni w przyszłości. Naśladowca Chrystusa jest właśnie takim przedsiębiorcą, który chce osiągnąć przyszły zysk w postaci życia za cenę kosztów, które obecnie ponosi. Osoba aktywna gospodarczo, która chce osiągnąć sukces, musi zawsze wyprzedzać konkurencję w swoich pomysłach, a także pewnych działaniach, które nie są od razu zrozumiane przez innych. Tak również jest z chrześcijaninem, który chce żyć pobożnie, a który nie jest zrozumiany przez otoczenie. Widzicie zaiste powołanie wasze, bracia! (…) co głupiego jest u świata tego, to wybrał Bóg, aby zawstydził mądrych, a co mdłego u świata, wybrał Bóg, aby zawstydził mocnych. A podłego rodu u świata i wzgardzone wybrał Bóg (…).” 1Kor.1:26-28 (BG)

OFIARA PANA JEZUSA

Nasz tytułowy werset mówi właśnie o takich kosztach ponoszonych przez poświęconych, bo do nich skierowane są te słowa: Proszę was tedy, bracia! przez litości Boże, abyście stawiali ciała wasze ofiarą żywą, świętą, przyjemną Bogu, to jest rozumną służbę waszą. A nie przypodobywajcie się temu światu, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu waszego na to, abyście doświadczyli, która jest wola Boża dobra, przyjemna i doskonała” Rzym.12:1-2. Wstąpienie na taką drogę poświęcenia jest związane z nową ścieżką okazaną przez wolę i miłosierdzie Boże. Jest to odmienna droga od tej, która głęboko tkwiła w świadomości Żydów przez setki lat i związana była ze składaniem rok w rok ofiar z krwi wołów i kozłów. Niemożliwe było, aby ofiara ze zwierząt mogła gładzić grzechy dokonane przez człowieka. Dlaczego? Ponieważ coś, co jest niższego rzędu, nigdy nie będzie w stanie zbilansować czegoś, co jest wyższego rzędu. Zawsze byłby jakiś brak, który w jakiś sposób musiałby być wyrównywany. Toteż Bóg z powodu miłości, jaką żywił do Swoich stworzeń, zesłał na świat Swojego Syna, który przyszedł wypełniać wolę Ojca, a także stać się żywą ofiarą, która miała zgładzić grzech całego świata i dać wybawienie z wyroku śmierci, jednocześnie zaspokajając wymagania Boskiej sprawiedliwości (Hebr.10:1,4-10). Aby tego dokonać na wzór prawa zakonnego musiała być złożona ofiara, która nie miała żadnych braków ani skaz. Musiała być to ofiara doskonała, gdyż tego wymagała sprawiedliwość Boża (5Mojż.17:1). By móc zgładzić grzech dokonany przez nieposłuszeństwo doskonałej istoty – Adama, musiała być złożona odpowiednia ofiara, aby okup, czyli równoważna cena, została zaspokojona (Rzym.5:12-14). Pan Jezus tego dokonał, a nawet zrobił więcej ponosząc więcej kosztów ze swojej działalności (okup nie wymagał niczego więcej jak śmierci Pana Jezusa jako doskonałego człowieka). Nie tylko zachowywał Zakon przez całe Swoje życie, ale także go wypełnił w 100%. Pan Jezus posiadał prawo do życia, które pozwalało Mu żyć wiecznie na ziemi. Jednak On z tego zrezygnował, poświęcił je, aby móc to życie dawać (Filip.2:7-9). Adam dawał życie cielesne, Jezus Chrystus zamienił je na możliwość dawania życia duchowego (1Kor.15:44-49). Podczas trzyipółletniej misji jaką rozpoczął w wodzie w Jordanie, a zakończył na krzyżu na Golgocie, wyznaczył drogę naśladownictwa Swojej ofiary i niesienia własnego krzyża (Dan.9:24-27; Łuk.4:25; Mat.3:15-17; Jan.19:30; Łuk.9:23). Pan Jezus przez ten – mogłoby się wydawać – krótki czas pokazał Swoim życiem, jakie jest duchowe przesłanie Zakonu. Udowodnił, że można przezwyciężyć grzech, zwalczać i dawać odpór przeciwnikom, w tym także Szatanowi. Głosząc wieść o Królestwie Bożym, dał nadzieję ludziom na nowy porządek rzeczy, zbudowany na mocnym fundamencie sprawiedliwości. Wskrzeszając ludzi pokazał jaką moc ma Bóg i to, że jest wstanie wzbudzić każdą osobę ze stanu śmierci bez względu na to, jakiego jest statusu materialnego lub w jakim jest wieku (Łuk.4:18).

DZIAŁALNOŚĆ DUCHA BOŻEGO W NAS

Ofiara Pana Jezusa została przyjęta przez Boga i zaakceptowana, o czym może nam zaświadczyć manifestacja, która miała miejsce w dzień Zielonych Świątek (Jan.16:7,13-14;Dz.Ap.2:1-4). Zesłanie ducha świętego w sposób cudowny ugruntowało apostołów, uczniów i nas obecnie, że Jezus był Synem Bożym i przyszedł po to, aby zbawić świat od winy i grzechu. Duch Boży, którego posiadał Jezus nie pod miarą, został wylany na członków Jego Ciała – nie tylko Żydów, ale i pogan. Ten dwufazowy akt w dniu Zielonych Świąt i w domu Korneliusza (Dz.Ap.10) sprawił, że wszyscy naśladowcy Chrystusa mogą korzystać od tamtego momentu z jego wpływu. Ale żeby to zrobić, trzeba w pierwszym rzędzie się upokorzyć, przejść pokutę i przyznać się, że jest się grzesznym (Mat.4:17;Dz.Ap.2:38). Częścią tej pokuty jest usiłowanie, na ile to możliwe, by zmieniać swoje życie na takie, które by się podobało Bogu. Jak to uczynić? Konieczne jest oddanie swojej woli pod wolę Głowy, z której to spływa duch święty. Przyjęcie oznacza ścięcie swojej głowy – woli (Obj.20:4), symboliczną śmierć, której uzewnętrznieniem jest zanurzenie w wodzie poprzez chrzest. Podjęcie tej decyzji powoduje, że już nie jesteśmy kierowani przez własne myśli, pragnienia, ale przez pragnienia i myśli Głowy, czyli Jezusa. Abyśmy, będąc szczerymi w miłości, wzrastali pod każdym względem w niego, który jest Głową, w Chrystusa, z którego całe ciało spojone i związane przez wszystkie wzajemnie się zasilające stawy, według zgodnego z przeznaczeniem działania każdego poszczególnego członka, rośnie i buduje siebie samo w miłości” Ef.4:15-16. Jeśli się kto nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego” Jan.3:5. Przyjęcie doskonałej Głowy (Ef.5:23) powoduje, że również i my stajemy się doskonali poprzez usprawiedliwiającą moc Pana Jezusa. To On decyduje i wstawia się za nami u Pana Boga, którego możemy nazywać Ojcem Niebieskim. Każdy, kto w nim mieszka, nie grzeszy; (…) Kto z Boga się narodził, grzechu nie popełnia, gdyż posiew Boży jest w nim, i nie może grzeszyć, gdyż z Boga się narodził. Po tym poznaje się dzieci Boże i dzieci diabelskie. Kto nie postępuje sprawiedliwie, nie jest z Boga, jak też ten, kto nie miłuje brata swego” 1Jan.3:6-10. Stajemy się Nowym Stworzeniem, które nie egzystuje samodzielnie,  ale jest w pełni oddane władzy Głowy i wraz z innymi członkami Ciała stanowi jedną całość. Albowiem jak ciało jest jedno, a członków ma wiele, ale wszystkie członki ciała, chociaż ich jest wiele, tworzą jedno ciało, tak i Chrystus; bo też w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało (…) i wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem” 1Kor.12:12-13. Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe” 2Kor.5:17.

SŁUŻBA W NASZYM ŻYCIU

Nasz Pan stał się ofiarą żywą, świętą i przyjemną. Co zatem z nami? Przecież słowa te są skierowane do braci i sióstr, bo w Chrystusie nie masz mężczyzny ani kobiety” Gal.3:26-28. A inni? Odpowiada nam na to apostoł Piotr. Ponieważ więc Chrystus cierpiał w ciele, uzbrójcie się też i wy tą myślą, gdyż kto cieleśnie cierpiał, zaniechał grzechu, aby pozostały czas doczesnego życia poświęcić już nie ludzkim pożądliwościom, lecz woli Bożej” 1Piotr.4:1-4. Pewien mąż za czasów apostolskich, który czytał słowo Boże i był nim zainteresowany, ale go jeszcze za bardzo nie rozumiał, spytał jednego z braci diakonów, Filipa: Oto woda; cóż stoi na przeszkodzie, abym został ochrzczony?” Dz.Ap.8:36. Pytanie to jest zasadnicze dla osób niepoświęconych, ale też jest ponadczasowe. Ono wraca. Kiedy? Przeważnie w porze letniej, gdy jest konwencja, błogie chwile przy Słowie Bożym w ciepłej rodzinnej atmosferze i nagle zza mównicy słyszymy: Czy ktoś chciałby wejść w ślady Chrystusa i poświęcić się Jemu na służbę, a tym samym okazać to przez zanurzenie w wodzie przed wieloma świadkami? Jak wiele myśli wówczas przychodzi, podobnych do tych, które miał kiedyś eunuch Etiopczyk. A może tym razem się odważę i usiądę na pierwszej ławce? Jak powinny zareagować takie osoby na to wołanie? Pójść? Usiąść? Mój kolega idzie, moja koleżanka idzie, a ja? Jestem jeszcze za młody, za młoda. Może mam już tyle lat, że wiele osób myśli, że już to uczyniłem/uczyniłam, a teraz przy tylu osobach mam się przyznać, że nie? To są pytania, które pojawiają się w ostatniej chwili. Są także pytania, które pojawiają się już wcześniej. Czasem może to tylko chwilowe rozważania, które później zanikają, a niekiedy pod wpływem pewnych rozmów, wydarzeń powracają. Czy uczynić krok w stronę Pana Boga? Wiele z nas patrzy bardzo idealistycznie na świat. Co się za tym kryje? Chęć osiągnięcia doskonałego stanu już przed poświęceniem? Czy to jest prawidłowe? Jak najbardziej, bo to jest stan, który nas prowadzi do rzeczywistego poświęcenia. Ale wiąże się to też niekiedy z pewną blokadą, która powoduje, że nie chcemy tego wewnętrznego stanu okazać przed wieloma świadkami. Zawsze znajdziemy coś, co będziemy uważali, że nas dyskredytuje. Jak napisano: Nie ma ani jednego sprawiedliwego” Rzym.3:10. Usprawiedliwieni tedy z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, dzięki któremu też mamy dostęp przez wiarę do tej łaski, w której stoimy, i chlubimy się nadzieją chwały Bożej” Rzym.5:1-2. Podejście takie powoduje także niekiedy wzrost niezadowolenia i gniewu wewnętrznego na innych, że nie są tak idealni, jak my byśmy tego chcieli. Pan Jezus natomiast mówi tak: Jeślibyś więc składał dar swój na ołtarzu i tam wspomniałbyś, iż brat twój ma coś przeciwko tobie, zostaw tam dar swój na ołtarzu, odejdź i najpierw pojednaj się z bratem swoim, a potem przyszedłszy, złóż dar swój” Mat.5:23-24. Jeśli jest jakiś szczególny powód na drodze do poświecenia, to jest to właśnie uraza względem drugiego. Wspomnijmy słowa Pana Jezusa: Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie” Jan.13:34-35. Poświęcenie nie jest związane z dokonywaniem wielkich rzeczy, jak może czasem sobie to wyobrażamy. Poświęcenie jest to wykonywanie małych rzeczy, nie zawsze dostrzegalnych, m.in. w pracy nad naszym charakterem, czy pomocy w naszym najbliższym otoczeniu – w domu, w szkole, w pracy, czy na ulicy. A ktokolwiek by napoił jednego z tych maluczkich tylko kubkiem zimnej wody jako ucznia, zaprawdę powiadam wam, nie straci zapłaty swojej” Mat.10:42. Kto jest wierny w najmniejszej sprawie i w wielkiej jest wierny, a kto w najmniejszej jest niesprawiedliwy i w wielkiej jest niesprawiedliwy” Łuk.16:10. Cóż zatem stoi na przeszkodzie? Może niepewność? Czymś takim może być zasłona, czyli coś, czego się nie widzi, co jest po drugiej stronie. Czasem boimy się tego, co może nas spotkać w miejscu, którego nie znamy. Tak też jest z obrazowym miejscem w Przybytku, który był na puszczy. Możemy widzieć wiele rzeczy i z nich się radować, które w zupełności nam wystarczą. Możemy się zatrzymać na wierze w okup (ołtarz miedziany) czy na umywaniu tego, co ziemskie (umywalnia; Ps.26:6-7). Ale możemy pójść dalej i złożyć swoje życie w ofierze i przejść pod zasłoną do Miejsca Świętego, w którym otrzymujemy większe błogosławieństwo ze względu na bliższą społeczność z Bogiem (2Mojż.40:34-38).

Ciąg dalszy za tydzień.